Nie oceniaj po wyglądzie
Dzisiejszy
dzień był bardzo słoneczny. Mimo tego, że zbliżał się koniec
lata. Ale nie był zwykły, ponieważ rozpoczynał mój ostatni
rok nauki w liceum. Od urodzenia mieszkałam we Wrocławiu. Uznałam
to za najlepsze miasto w Polsce ze względu na otoczenie. Wokół
mojego domku było dużo pięknych ogrodów oraz roślinności.
Ceniłam to bardzo szczególnie. Znajdowała się tu także moja
szkoła, do której chodziłam nie chętnie. Przez dwa lata nic dla
mnie nie znaczyła aż do dziś. Odkryłam, że dzięki niej mogę
dużo osiągnąć i zyskać ważne znajomości. Kiedyś w ogóle o
tym nie myślałam.
W
życiu spotkałam tylko jednego prawdziwego przyjaciela. Nazywał się
Marcin. Poznałam go w młodym wieku, wtedy byliśmy jeszcze wrogami.
Czasy się zmieniły tak samo jak my. Zaprzyjaźniliśmy się, a
potem wybraliśmy razem szkołę średnią.Tak się wszystko zaczęło. Od tego
czasu pomagał mi we wszystkim, a zwłaszcza z problemami rodzinnymi.
Obudziły
mnie promienie słońca, wpadające do mojego pokoju przez okno. Nie
przepadałam za słońcem. Zawsze strasznie raziło mnie po oczach. Rozprostowałam kości, przeciągając się niczym kot. Rozejrzałam
się po pomieszczeniu. Widziałam białe ściany, czerwoną
wykładzinę i meble. Ten widok mnie uspokajał. Dopiero, kiedy
ziewnęłam przypomniała mi się wartość tego dnia. Cieszyłam się
z tego powodu, bo niecierpliwie czekałam na spotkanie przyjaciela.
Tęskniłam za nim. Ledwo wyczołgałam się z łóżka, by dojść
do łazienki. W drodze do niej chciałam przeczesać włosy, ale
dotknęłam wałki. Zapomniałam o tym, że mama mi je wczoraj
robiła. Spojrzałam na siebie w lustrze. Wyglądałam tak jak
zawsze, no oprócz mojej fryzury. Miałam okrągłą twarz i
podkrążone niebieskie oczy. Po chwili ściągnęłam z siebie
piżamę, by wziąć ciepły prysznic. W trakcie wykonałam wszystkie
poranne czynności.
Wychodząc
owinęłam się ręcznikiem. Pomalowałam oczy białym cieniem,
podkreślając je maskarą i eyelinerem. Uczyniłam też moje pełne
usta bardziej wyrazistymi.
Na
dół zeszłam ubrana w białą koszulkę oraz krótką czarną
spódnice. Wypadało się ubrać galowo, więc tak zrobiłam. Wchodząc
do kuchni, byłam zdziwiona. Nikogo w niej nie było, a ja wstawałam
najczęściej ostatnia. Spojrzałam na zegarek na blacie. Wykazywał
szóstą rano. Obstawiałam inną godzinę, w ten sposób się
pomyliłam. Budzik nie dzwonił i nikogo nie było oprócz mnie na
parterze domu. Otworzyłam lodówkę, ponieważ chciałam coś z niej
wziąć. W tym momencie ktoś mi zasłonił od tyłu oczy. Sądziła,
że to była moja matka. Nie miałam racji. Osoba puściła mnie, a ja od razu się do niej odwróciłam. To był mój straszny
brat. Zdziwił mnie jego widok. Chłopak studiował w innym mieście.
Rzadko nas odwiedzał, ale teraz to zrobił. Rzuciłam mu się na
szyję, uśmiechając się do niego. Przytuliłam go do siebie, tak
samo jak on mnie.
- Kuba,
co tu robisz? - zapytałam, odrywając się od niego
Nie
odpowiedział mi na pytanie. Tylko zerkał na moje włosy. Odruchowo
ich dotknęłam.
- No
dobra. Odpowiedz mi. Nie wywiniesz się... - dźgnęłam go palcem w
brzuch
- Oh,
Sandra. Musisz zawsze wszystko wiedzieć? Nie można tak po prostu
odwiedzić rodziny?
Uniósł
jedną brew ciemniejszą od brązowych oczy. Uśmiechnęłam się
szerzej. Pokiwałam do niego głową.
- Musze
wiedzieć wszystko o wszystkim. A po za tym ty nigdy nas nie
odwiedzasz bez przyczyny.
- To
tym razem zrobiłem wyjątek, by cię odwiedzić w twój ostatni
rok.
- Jak
to słodkie i...i miłe – westchnęłam, spoglądając mu w oczy
Następnie
usiadłam na krześle, zaczynając robić kanapkę z serem. W trakcie
jedzenia, zadawałam Kubie mnóstwo pytań. Ale skupiłam uwagę
tylko na jednym.
- Jak
z Basią? Nadal jesteście razem?
Webełkotałam
mając pełną buzię. Dostałam same pozytywne odpowiedzi.
Zazdrościłam mu tego. Był pełnoletni od czterech lat i miał
dziewczynę. Chciałam być czasem taka jak on.
- A
ty kogoś masz? - zapytał, uśmiechając się promiennie
Lubiłam,
gdy tak robił. Jego uśmiech był uspokajający oraz szczery.
- Hahaha...
Ja plus chłopak równa się katastrofa. Nie pamiętasz. Nigdy nie
miałam nikogo i tak pozostanie, koniec kropka.
Powiedziałam
to z bólem. Bardzo pragnęłam mieć chłopaka, ale nikt mnie nigdy
nie chciał.
- Siostra,
ty jesteś piękną oraz cudowną dziewczyną, na stówę kogoś
znajdziesz. Może na razie znałaś tylko samych idiotów, którzy
cie nie doceniali. A Marcin? Co z nim? Przecież widzę jak na niego
patrzysz.
Mimo
wszystkiego zarumieniłam się. Lecz moje zarumienienia, sprawiały,
że byłam cała czerwona. Spojrzałam na moment na podłogę.
- Marcin
jest moim przyjacielem... Nic więcej. Ej zaraz... Jak ja się na
niego patrzę? - zmarszczyłam brwi
- Gapisz
się na niego jak na najfajniejszego chłopaka jakiego znasz. Czyli
tak samo jak teraz na mnie.
Włożyłam
ostatni kęs do buzi. W myślach dodałam, że on taki właśnie
jest. Popatrzyłam bratu w oczy. Wstałam z miejsca.
- Dobrze
wyglądam? - zakręciłam się wokół własnej osi
- Jak
zawsze. Ale zdejmij te wałki, bo wyglądasz jak nasz matka –
zaśmiał się
Uśmiechnęłam
się szeroko. Usłyszałam dźwięk budzika, który rozchodził się
na cały dom. Zerknęłam na Kubę, ruszając szybko do mojego
pokoju. Wyłączyłam zegarek, kiedy to zrobiłam było znów tak
samo cicho. W tym wolnym czasie ściągnęłam papiloty. Dzięki nim
moje włosy były pokręcone i napuszone. Wyglądałam uroczo.
Przez
godzinę się nudziłam. To była wina tego, że nie zasłoniłam
okien. Wyszłam z domu, aby pójść na przystanek autobusowy. Brat
zatrzymał mnie w drzwiach. Zaproponował, że mnie odwiezie.
Zgodziłam się. Ubrał bluzę, wziął kluczki, a potem poszliśmy
na parking. Stało na nim wielkie auto mojego brata. Wsiadłam do
niego. W drodze obserwowałam krajobraz przez szybę.
Na
miejscu byliśmy po kilku minutach. Wysiadłam z Kubą z samochodu,
udając się do szkoły. Myślałam, że mnie tylko odwiezie, ale on
poszedł na całość. Zauważyłam, że nawet ubrał się w koszulę.
Wyglądał seksownie. Dzięki niemu cała szkoła mnie zauważyła.
Szliśmy koło siebie, ciesząc się sobą nawzajem. Ja tęskniłam
za pomocnym bratem, a on za wścibską, ale uroczą siostrzyczką.
Kiedy byliśmy przy sali, ujrzałam rudą dziewczynę. Nigdy w życiu
jej nie widziałam. Różniła się od nas wyglądem, karnacją i
stylem ubierania. W między czasie spotkały się nasze spojrzenia,
uśmiechnęłam się. Dziewczyna zareagowała inaczej, odwróciła
się do mnie plecami. Z zamyślenia wybił mnie czyjś głos.
Rozpoznałam go, ale nie byłam pewna do kogo należy. Zaczęłam się
rozglądać. Nie zobaczyłam nikogo kto się do mnie zbliżał, choć
ciągle wołał mnie po imieniu.
Ktoś
objął mnie od tyłu. Wkurzyło mnie to, bo spotkało mnie to dziś
już po raz drugi. Wyrwałam mu się. Od razu potem się odwróciłam,
by zobaczyć te osobę. Czułam się niezręcznie, do chwili, gdy
zobaczyłam jej twarz. Nie domyśliłabym się kto to był, gdyby nie
te ciemne oczy, które na mnie patrzyły. Uśmiechnęłam się do
niego promiennie.
- Marcin?!
To na serio ty? - zmarszczyłam brew
- A
co nie poznajesz mnie? Aż tak się zmieniłem?! - uśmiechnął się
do mnie
Spojrzałam
na jego twarz. Był ode mnie trochę wyższy oraz zmienił fryzurę.
Już nie miał blond włosów byle jak uczesanych, teraz posiadał
grzywkę na lewy bok opadającą do brwi. Całkowicie się zmienił
przez te dwa miesiące. Zaśmiałam się cicho.
- No
wiesz... Urosłeś i zmieniłeś fryzurę. - popatrzyłam mu w oczy
- A
faktycznie. Nie widzieliśmy się długo, bo wyjechałem.
Przepraszam za oskarżenie...
Zrobił
zabawną minę. Był pewnie zażenowany,ale radosny. Wśród tłumu
ujrzałam brata. Zaciągnęłam Marcina do niego.
- Poznajcie
się. Marcin- Kuba i Kuba- Marcin... - uśmiechnęłam się
- Sandra,
my się znamy... - wyszeptał starszy brat, który ściskał właśnie
dłoń Kuby
- Ah,
faktycznie. Przepraszam was najmocniej – westchnęłam
Wiedziałam,
że tak nie wypadało, ale wyszeptałam do ucha przyjaciela jedno
pytanie. Zapytałam czy zna te rudą, lecz on nic o niej nie
wiedział. Byliśmy w takiej samej sytuacji.
- Przepraszam
cie Kuba, ale musiałam coś się spytać Marcina – spojrzałam na
niego
- Okey,
ale pamiętaj. Mi możesz mówić wszystko.
Pokiwałam
głową. Ujrzałam moją nauczycielkę, która otwierała salę.
Uściskałam brata.
- Będę
czekał w samochodzie – wyszeptałam
- Dzięki,
pa – pożegnałam się z nim
Wchodząc
do sali ustaliłam, że usiądę z Kubą. Kiedy już zajęliśmy
miejsca, myślałam o wszystkim po trochu. Przerwała mi to
wychowawczyni.
- Witam
was drodzy uczniowie na ostatnim waszym roku nauki w tej szkole.. -
tak zaczęła, ale ja jej nie słuchałam – Mam również zaszczyt
przedstawić wam nową koleżankę Lucy. Przyjechała do was z
Nowego Jorku, od dziś jest z wami w klasie.
To co
powiedziała kobieta zbiło mnie z tropu. Wiedziałam, że ta ruda
dziewczyna jest inna, ale nie sądziłam, że aż tak. Od tego
momentu zaczęłam na nią uważać.
Schodząc
na dół na uroczysty apel, podeszła do mnie. Nie wiedziałam co
robić. Patrzyłam na jej orzechowe oczy.
- Chciałam
byś wiedziała, że ten wysoki brunet do ciebie nie pasuje. Jesteś
dla niego za brzydka. W takim razie uznaje, że jest kompletnym
debilem. Ja już do niego lepiej pasuje – uśmiechnęła się do
mnie łobuzersko, mierząc wzrokiem
- On
niej jest debilem. A po za tym... - nie zdołałam dokończyć
Emocje
gnały ku górze. Chciałam ją spoliczkować. Moja ręka była już
uniesiona na wysokości jej twarzy, ale Marcin mnie powstrzymał.
- Sandra!
Nie mogę cie nawet spuścić na minutę ze wzroku. Wiesz co by się
stało, gdybyś ją pobiła? - patrzył na mnie uspokajająco
- Wiem.
Przepraszam... - widziałam jak ta nowa odchodzi
Wzięłam
głęboki oddech, próbując się uspokoić. Miałam zamiar ją
zabić. Przyrzekłam sobie dawno, że nikt nie może obrażać moich
rodziców, rodziny i przyjaciół. Lucy rozpoczęła za mną wojnę.
PS.
Przypominam,
że dopiero po 3 komentarzach dodaje kolejne rozdziały.
świetne :) czekam na następny rozdział :)Pozdrawiam A. :)
OdpowiedzUsuńno, no :) bardzo ciekawe czekam na rozwinięcie :)
OdpowiedzUsuńhttp://i-feel-much-more.blogspot.com/2013/01/6-zakopotanie.html zapraszam na kolejny rozdział :) mile widziany komentarz :)
no to co nowy rozdział trzeba pisać Olcia..
OdpowiedzUsuńtrzeci komentarz już jest :d
Matko ale się wciągnęłam idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń