Uczucia
są najsilniejsze
W
trakcie apelu, siedziałam koło Marcina. Dzięki temu byłam
spokojniejsza, tak mi się przynajmniej zdawało. On zawsze na mnie
dobrze działał. Mówiąc zawsze mam na myśli od momentu poznania.
Ale to nie pomagało mi całkowicie, bo ani na chwilę nie potrafiłam
spuścić wzroku z Lucy. Dziewczyna doprowadzała mnie do szaleństwa,
a znałam ją kilka minut lub godzinę. Na szczęście nikt tego
nie widział, w jaki sposób jej się przyglądam. Przez ten cały czas nie mogłam znieść myśli, że
obraziła mojego starszego i jedynego brata. On był niewinny, z
resztą tak samo jak ja. Boże, jak ja miałam jej dość.
Pod
koniec uroczystości pożegnałam się z przyjacielem, długim oraz
mocnym uściskiem. Oboje strasznie za sobą tęskniliśmy. Nie
chciałam go puścić, ale musiałam to zrobić. Potem udałam się z
resztą klasy do wyjścia ze szkoły. Marcina już przy mnie nie
było, co mnie nie pocieszało. Jego miejsce zajął Kuba. Czułam
się strasznie, gdy patrzyłam mu w oczy. Nie mogłam przed nim
ukrywać, tego że ktoś go przezwał i w ogóle. No, ale nie
chciałam dodawać mu zmartwień. Uśmiechnęłam się, matując
wszystkie emocje, które mi dziś towarzyszyły. Po chwili wsiadłam do
jego samochodu na miejscu pasażera obok kierowcy. Patrzyłam tylko w
szybę, bo nie chciałam nic mówić. Obserwowałam okolice mojego
osiedla. Były bardzo... inspirujące. Z namysły wyrwał mnie jego
potężny głos.
- I
jak było? - zapytał, sądząc, że chociaż na te pytanie odpowiem
- Dobrze
– westchnęłam
Czułam,
że już się czegoś domyślał. Był bardzo spostrzegawczy.
- Nie
kłam – spojrzał na mnie, trzymając ręce na kierownicy
- Kuba...
To nie jest takie łatwe jak myślisz.
Popatrzyłam
mu w oczy, oczekując szacunku do mnie w tej chwili.
- Ale
mi możesz powiedzieć wszystko. Nie obawiaj się, ja nie mam komu
nawet tego powiedzieć – powiedział pewien siebie i słów
- Okey,
sam się domagałeś. A, więc taka nowa dziewczyna z mojej klasy
obraziła nas oboje. Chciałam ją za to pobić, ale Marcin mnie
powstrzymał. Sama nie wiem jak mu się to udało, ale cóż. A i
nie mogę tego znieść. Nie lubię jak ktoś mnie obraża, a
zwłaszcza mojego brata. Ona jest wredną...suką.
Przetrawiłam
te wszystkie słowa, ale najciężej przechodziło mi nazwanie jej
suką. Nie obrażałam nikogo, ale ona stała się wyjątkiem. Sama
się o to prosiła.
- Obraziła
ciebie i mnie.? - nie zrozumiał, co miałam na myśli
Uniósł
brew, a ja była dla niego całkowicie szczera mówiąc prosto z
mostu:
- Powiedziała,
że musisz być debilem za to, że jesteś moim chłopakiem. No,ale
my nie jesteśmy parą. Ona mnie przeraża...
- Dobrze,
że Marcin cię powstrzymał. Radzę ci na nią uważać, jak możesz
to też ją ignoruj. W końcu może da ci spokój.
Ta
rada była zbędna, ponieważ nie da się takich osób ignorować.
Przecież ona dąży do zrujnowania mi życia, w takiej chwili trzeba
coś zrobić. Nie posłuchałam brata.
Oboje
wysiedliśmy z auta. Skierowaliśmy się do domu, gdzie zastaliśmy
rodziców, którzy byli czymś zajęci. Matka myła naczynia, a
ojciec oglądał telewizor. Przywitałam ich, oznajmiając, że już
jestem w domu. Od razu, pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam
się tam na łóżku, myśląc o tym dniu. Nie miałam planów na dalszy
ciąg dnia, a było już popołudniu. Ściągnęłam galowy strój,
ubierając domowe ciuchy. Kiedy skończyłam to robić, do drzwi
zapukał mój brat. Otworzył je, zastając mnie siedzącą na łóżku. Podchodząc, dotknął mojego ramienia. Westchnęłam ciężko.
- Nie
martw się, dziś jest twój dzień i nikt tego nie zniszczy –
powiedział pewien tego co mówi
- Spróbuję
– przytuliłam się do niego, ale tylko na chwilę
Usłyszałam
głos mojej mamy, która pytała o co mam się nie martwić.
Zignorowałam to, bo dostałam wiadomość tekstową w telefonie.
Zerknęłam na treść.
„
Chciałabyś się dziś ze mną
przejść po parku koło twojego domu? Chce w ten sposób odpłacić
ci wakacje, Marcin.”
Uśmiechnęłam
się do komórki. Wiadomość mnie uszczęśliwiła. Odpisałam, że
za chwilę się tam spotkamy. Nie zwracałam wtedy na nic i
nikogo uwagi. A przede mną siedział Kuba. Uśmiechnęłam się
niewinnie.
- Muszę
już iść. Mam spotkanie z Marcinem... - wytłumaczyłam mu
- Okey.
To ci dobrze zrobi, Sandra. Leć już – uśmiechnął się do mnie
szeroko
Wyciągnęłam
z szafy letnią sukienkę, którą bardzo lubiłam. Była
biała w różnego koloru kwiatkach. Wzięłam ją i przeprałam się
w nią w łazience. Miałam nadal pokręcone włosy oraz makijaż.
Nie musiałam nic poprawiać. Wyszłam z pomieszczenia, gotowa.
- Wyglądasz
świetnie – wyszeptał, co sprawiło, że się uśmiechnęłam
Założyłam
na nogi beżowe koturny, ruszyłam w drogę.
***
Kiedy znalazłam się w parku,
czekałam na chłopaka kilka minut. Przyszłam trochę wcześniej. W
końcu ujrzałam go. Ubrał się w krótkie spodnie oraz jasno
niebieską koszulę. Wyglądał przystojnie, nie mogłam zaprzeczyć.
Nigdy nie zwracałam na to uwagi, jakoś się złożyło, że dziś
tak. Dziwiło mnie to. Pomachałam mu z daleka, a on odmachał.
- Hej
– przywitał się ze mną
- Cześć.
Fajnie, że się spotkaliśmy – uśmiechnęłam się do niego
Spoglądałam
mu w oczy. Ruszyliśmy przed siebie małymi krokami. Rozmawialiśmy o
jego wakacjach. Bo moje nie były ciekawe, spędziłam je w domu.
Zazdrościłam mu tego. Uśmiechaliśmy się do siebie. Dzięki niemu
mogłam zapomnieć o tym co się wydarzyło w szkole, ale nie na
umyślnie dodał komentarz na ten temat.
- A
czemu chciałaś uderzyć Lucy? - zapytał niepewny tego czy dobrze
robi
Spytał,
więc było już za późno, by się wymigać od odpowiedzi. Zawsze
byłam z nim szczera, nie okłamywałam go. Nie miał tylko pojęcia,
że mnie to zraniło. Spojrzałam odruchowo w dół.
- Och,
Sandra. Przepraszam cie za to. Nie wiedziałem, że to jest
drażniący temat – wyszeptał
- Nie,
nie masz za co. Nie mogłeś przecież o tym wiedzieć. To była
głupia i bezsensowna sytuacja. Obraziła mnie i Kubę. To było nie
na miejscu, bo przezwała go oraz uznała, że jestem jego
dziewczyną. Wiem, że nie powinnam... Ale nie potrafię być
bezczynna. Nie potrafię... - głos mi się załamał, nie panowałam
nigdy nad takimi chwilami
Udało
mi się jednak powstrzymać łzy. To nie było łatwe, ale się
udało.
- Sandra,
bardzo mi przykro. Nie wiedziałem o tym. Mogłem już nie pytać.
Ale dobrze, że cie powstrzymałem, bo tego byś też żałowała
Wysłuchałam
jego wypowiedzi. Zawsze miał racje, z czym trzeba było mi żyć.
Ceniłam go za to, za szczerość. Chyba on jedyny mnie rozumiał.
Myślałam o tym wszystkim, nie pozwalając sobie na rozczulenie się
nad sobą. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech.
Przerwał mi myślenie.
- Chcesz
pójść na lody? - zapytał, przeczesując sobie włosy
- Chętnie
– pokiwałam głową, uśmiechając się
Było
mi coraz lepiej. Po kilku minutach, doszliśmy do kawiarni. Chłopak
kupił mi loda o smaku truskawkowym, a sobie waniliowym. Lizałam go
powoli, delektując się smakiem. Był bardzo pyszny.
- Czy
poznałeś jakąś fajną dziewczynę we Włoszech?
Uniosłam
brew, pytająco. Mógł poznać wiele fajnych dziewczyn w czasie
wakacji. Dlatego postanowiłam spytać. Podczas zadania pytania,
poplamiłam sobie nos moim, rozpuszczającym się lodem. Marcin to
zauważył i od razu starł mi go chusteczką z twarzy. Nie mogłam
powstrzymać śmiechu. Ta sytuacja była bardzo zabawna. Uśmiechnęłam
się do niego, ukazując moje proste zęby.
- Nie,
nikogo tak zabawnego i fajnego jak ty – odwzajemnił uśmiech
Skończyliśmy
jeść, ale ciągle siedzieliśmy przy kawiarence w parku. Wśród
tłumu, ujrzałam Lucy. Jej widok wcale mnie nie ucieszył.
Szturchnęłam chłopaka, mając nadzieję, że ją zobaczy.
Dziewczyna go wyręczyła, podchodząc do nas. Popatrzyłam na nią
przerażona, ale nie ukazując tego uczucia. Nie wiedziałam co
robić, tak samo jak on. Ona zaś uśmiechnęła się do nas
przebiegle.
- Oj,
Sandra. Czy nie nauczysz się nie zdradzać i być grzeczną
dziewczynką? Dziś pokazałaś całej szkole, że masz chłopaka, a
teraz zabawiasz się z innym. Och, nie martw się o niego. Załatwię
to za ciebie. Dowie się, bo wasze urocze zdjęcie powędruje do
sieci.
Pokazała
nam swój telefon, na którym była uwieczniona chwila, kiedy Marcin
ścierał ze mnie plamę od loda. Wkurzyłam się na nią i to
bardzo. Wolałam przemilczeć, to co miałam jej do powiedzenia.
- Słuchaj,
Lucy. To nie był jej chłopak, a my się przyjaźnimy. Nie wiem
czemu się na niej mścisz, ale radzę ci przestać. I masz
wykasować te zdjęcie. - odrzekł mój przyjaciel
- Mam
w to uwierzyć?! Nie mogę przeczekać momentu, kiedy cały świat
was zobaczy. Zobaczy te małą zdzirę i ciebie... - zaśmiała się
ironicznie
Nie
mogłam już dłużej tego znieść. Najpierw zmierzyłam ją
wzrokiem, a potem wyrwałam jej zwinnie komórkę z ręki. Tylko, że
nie po mojej myśli, spadła na ziemię i się pobiła na kawałki. Amerykanka miała przynajmniej za swoje. Uszczęśliwiło mnie to, a jej mina
dodała mi jeszcze satysfakcje tego zdarzenia. Ale poczułam się też
strasznie, męczyło mnie poczucie winy. Wzięłam go za rękę,
biegnąc z nim od niej. Tym cudem był remis. Jeden do jednego w
naszej walce, która była zacięta. Puściłam jego dłoń,gdy
znaleźliśmy się dalej. Wytarłam nawilżone od łez oczy. Zaczęłam
płakać, nie mogąc tego powstrzymać. On to zobaczył. Przytulił
mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Objęłam go mocno. Brakowało mi
bliskości z człowiekiem. Rodzice mi tego nie dawali, pozostał mi
tylko on. Płakałam, próbując nie poplamić mu koszuli. Wciągnęłam
nos, wycierając ostatni raz oczy. Pogładził moje włosy.
- Będzie
dobrze, ja to wiem. I wiesz co mogę cie pocieszyć. Tym razem
zrobiłaś dobrze i nie musiałem cie powstrzymać. - westchnął
- Źle
zrobiłam. Zemściłam się na niej, bo całkowicie chce mi
zniszczyć życie. Ten dzień był straszny, nigdy mnie takie
nieszczęście nie spotkało.
- Będzie
coraz lepiej, tylko musisz tego chcieć i w to uwierzyć
Oderwałam
twarz od jego ramienia. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam
się odruchowo. Czułam się dobrze i bezpiecznie w jego ramionach.
Nie mogłam teraz rozpoznać uczuć, które mi towarzyszyły. Wytarł
mi łzę z policzka. Teraz oboje się do siebie uśmiechaliśmy.
Byłam zakłopotania, bo nie mogłam trzeźwo myśleć. Pocałowałam
go w policzek, w ramach podziękowania za wszystko.
- Dziękuję
ci za wszystko, za dzień i zmarnowany czas. Ale muszę już iść,
zobaczymy się w szkole. Przepraszam - odeszłam od niego, czując
się z tym źle nie chciałam się żegnać
- Pozwól,
że cie chociaż odprowadzę... - zaproponował
- Nie,
Marcin. Idź już, wybacz mi – odeszłam biegiem
Pożegnanie z nim oraz emocjami było
ciężkie . Siedziałam w salonie, myśląc o tym co się dziś
wydarzyło. Nie mogłam odkryć co się ze mną stało oraz tego co
to spowodowało. Wiedziałam tylko, że mój brat nie miał racji.
Ten dzień był ważny, ale nie mój i ktoś go zniszczył.
Usłyszałam trzepot walizki. Ktoś
wyjeżdżał, to był Kuba. Wracał do Warszawy, na studia. Nie
chciałam się z tym pogodzić. Pożegnałam się z nim przy wejściu
do domu. Uściskaliśmy się, smutni. Nie zamknęłam drzwi, bo
miałam do niego pytanie.
- Kuba,
co może spowodować to, że ktoś nie mógł nic powiedzieć, miał
brak wyczucia czasu i nie znał tego uczucia? - uśmiechnęłam się
do niego
- Oznacza
to,że moja młodsza siostra się w kimś zakochała
Zniknął w moich oczach. Już za
nim tęskniłam. Jednak, to mnie najmniej trapiło. Właśnie
dowiedziałam się, że zakochałam się w moim najlepszym
przyjacielu. Ale nie mogłam mu o tym powiedzieć, bo bym wszystko
zniszczyła. Oznaczało to, że musiałam przemilczeć ten temat.
Byłam tego pewna.
Ps.
Mam nadzieję, że się podoba. Nie długo szykuję się kolejny, ale
wszystko zależy od was. Jak możecie komentujcie (min.3 komentarze).
Pozdrawiam was kochani <3
Super!
OdpowiedzUsuńNo, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńFajne :)
+ zapraszam do siebie, zaraz dodam nowy rozdział ;)
świetne :) czekam na dalsze rozdziały :D
OdpowiedzUsuńOjej. naprawdę dobrze piszesz. :)Nie zauważyłam żadnych błędów, powtórzeń. Wszystko jest napisane,aż perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńTa cała Lucy jest strasznie głupia, denerwująca. Ojej, niestety są na tym świecie tacy ludzie. Za to Marcin jest naprawdę fajny. :) Była by z nich fajna para. ( z Marcina i Sary :) )
Powodzenia w pisaniu,