29.01.2013

Rozdział 2

Uczucia są najsilniejsze

   W trakcie apelu, siedziałam koło Marcina. Dzięki temu byłam spokojniejsza, tak mi się przynajmniej zdawało. On zawsze na mnie dobrze działał. Mówiąc zawsze mam na myśli od momentu poznania. Ale to nie pomagało mi całkowicie, bo ani na chwilę nie potrafiłam spuścić wzroku z Lucy. Dziewczyna doprowadzała mnie do szaleństwa, a znałam ją kilka minut lub godzinę. Na szczęście nikt tego nie widział, w jaki sposób jej się przyglądam. Przez ten cały czas nie mogłam znieść myśli, że obraziła mojego starszego i jedynego brata. On był niewinny, z resztą tak samo jak ja. Boże, jak ja miałam jej dość.
   Pod koniec uroczystości pożegnałam się z przyjacielem, długim oraz mocnym uściskiem. Oboje strasznie za sobą tęskniliśmy. Nie chciałam go puścić, ale musiałam to zrobić. Potem udałam się z resztą klasy do wyjścia ze szkoły. Marcina już przy mnie nie było, co mnie nie pocieszało. Jego miejsce zajął Kuba. Czułam się strasznie, gdy patrzyłam mu w oczy. Nie mogłam przed nim ukrywać, tego że ktoś go przezwał i w ogóle. No, ale nie chciałam dodawać mu zmartwień. Uśmiechnęłam się, matując wszystkie emocje, które mi dziś towarzyszyły. Po chwili wsiadłam do jego samochodu na miejscu pasażera obok kierowcy. Patrzyłam tylko w szybę, bo nie chciałam nic mówić. Obserwowałam okolice mojego osiedla. Były bardzo... inspirujące. Z namysły wyrwał mnie jego potężny głos.
- I jak było? - zapytał, sądząc, że chociaż na te pytanie odpowiem
- Dobrze – westchnęłam
 Czułam, że już się czegoś domyślał. Był bardzo spostrzegawczy.
- Nie kłam – spojrzał na mnie, trzymając ręce na kierownicy
- Kuba... To nie jest takie łatwe jak myślisz.
 Popatrzyłam mu w oczy, oczekując szacunku do mnie w tej chwili.
- Ale mi możesz powiedzieć wszystko. Nie obawiaj się, ja nie mam komu nawet tego powiedzieć – powiedział pewien siebie i słów
- Okey, sam się domagałeś. A, więc taka nowa dziewczyna z mojej klasy obraziła nas oboje. Chciałam ją za to pobić, ale Marcin mnie powstrzymał. Sama nie wiem jak mu się to udało, ale cóż. A i nie mogę tego znieść. Nie lubię jak ktoś mnie obraża, a zwłaszcza mojego brata. Ona jest wredną...suką.
   Przetrawiłam te wszystkie słowa, ale najciężej przechodziło mi nazwanie jej suką. Nie obrażałam nikogo, ale ona stała się wyjątkiem. Sama się o to prosiła.
- Obraziła ciebie i mnie.? - nie zrozumiał, co miałam na myśli
 Uniósł brew, a ja była dla niego całkowicie szczera mówiąc prosto z mostu:
- Powiedziała, że musisz być debilem za to, że jesteś moim chłopakiem. No,ale my nie jesteśmy parą. Ona mnie przeraża...
- Dobrze, że Marcin cię powstrzymał. Radzę ci na nią uważać, jak możesz to też ją ignoruj. W końcu może da ci spokój.
 Ta rada była zbędna, ponieważ nie da się takich osób ignorować. Przecież ona dąży do zrujnowania mi życia, w takiej chwili trzeba coś zrobić. Nie posłuchałam brata.
   Oboje wysiedliśmy z auta. Skierowaliśmy się do domu, gdzie zastaliśmy rodziców, którzy byli czymś zajęci. Matka myła naczynia, a ojciec oglądał telewizor. Przywitałam ich, oznajmiając, że już jestem w domu. Od razu, pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam się tam na łóżku, myśląc o tym dniu. Nie miałam planów na dalszy ciąg dnia, a było już popołudniu. Ściągnęłam galowy strój, ubierając domowe ciuchy. Kiedy skończyłam to robić, do drzwi zapukał mój brat. Otworzył je, zastając mnie siedzącą na łóżku. Podchodząc, dotknął mojego ramienia. Westchnęłam ciężko.
- Nie martw się, dziś jest twój dzień i nikt tego nie zniszczy – powiedział pewien tego co mówi
- Spróbuję – przytuliłam się do niego, ale tylko na chwilę
 Usłyszałam głos mojej mamy, która pytała o co mam się nie martwić. Zignorowałam to, bo dostałam wiadomość tekstową w telefonie. Zerknęłam na treść.
„ Chciałabyś się dziś ze mną przejść po parku koło twojego domu? Chce w ten sposób odpłacić ci wakacje, Marcin.”
 Uśmiechnęłam się do komórki. Wiadomość mnie uszczęśliwiła. Odpisałam, że za chwilę się tam spotkamy. Nie zwracałam wtedy na nic i nikogo uwagi. A przede mną siedział Kuba. Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Muszę już iść. Mam spotkanie z Marcinem... - wytłumaczyłam mu
- Okey. To ci dobrze zrobi, Sandra. Leć już – uśmiechnął się do mnie szeroko
   Wyciągnęłam z szafy letnią sukienkę, którą bardzo lubiłam. Była biała w różnego koloru kwiatkach. Wzięłam ją i przeprałam się w nią w łazience. Miałam nadal pokręcone włosy oraz makijaż. Nie musiałam nic poprawiać. Wyszłam z pomieszczenia, gotowa.
- Wyglądasz świetnie – wyszeptał, co sprawiło, że się uśmiechnęłam
 Założyłam na nogi beżowe koturny, ruszyłam w drogę.

***

   Kiedy znalazłam się w parku, czekałam na chłopaka kilka minut. Przyszłam trochę wcześniej. W końcu ujrzałam go. Ubrał się w krótkie spodnie oraz jasno niebieską koszulę. Wyglądał przystojnie, nie mogłam zaprzeczyć. Nigdy nie zwracałam na to uwagi, jakoś się złożyło, że dziś tak. Dziwiło mnie to. Pomachałam mu z daleka, a on odmachał.
- Hej – przywitał się ze mną
- Cześć. Fajnie, że się spotkaliśmy – uśmiechnęłam się do niego
   Spoglądałam mu w oczy. Ruszyliśmy przed siebie małymi krokami. Rozmawialiśmy o jego wakacjach. Bo moje nie były ciekawe, spędziłam je w domu. Zazdrościłam mu tego. Uśmiechaliśmy się do siebie. Dzięki niemu mogłam zapomnieć o tym co się wydarzyło w szkole, ale nie na umyślnie dodał komentarz na ten temat.
- A czemu chciałaś uderzyć Lucy? - zapytał niepewny tego czy dobrze robi
   Spytał, więc było już za późno, by się wymigać od odpowiedzi. Zawsze byłam z nim szczera, nie okłamywałam go. Nie miał tylko pojęcia, że mnie to zraniło. Spojrzałam odruchowo w dół.
- Och, Sandra. Przepraszam cie za to. Nie wiedziałem, że to jest drażniący temat – wyszeptał
- Nie, nie masz za co. Nie mogłeś przecież o tym wiedzieć. To była głupia i bezsensowna sytuacja. Obraziła mnie i Kubę. To było nie na miejscu, bo przezwała go oraz uznała, że jestem jego dziewczyną. Wiem, że nie powinnam... Ale nie potrafię być bezczynna. Nie potrafię... - głos mi się załamał, nie panowałam nigdy nad takimi chwilami
   Udało mi się jednak powstrzymać łzy. To nie było łatwe, ale się udało.
- Sandra, bardzo mi przykro. Nie wiedziałem o tym. Mogłem już nie pytać. Ale dobrze, że cie powstrzymałem, bo tego byś też żałowała
   Wysłuchałam jego wypowiedzi. Zawsze miał racje, z czym trzeba było mi żyć. Ceniłam go za to, za szczerość. Chyba on jedyny mnie rozumiał. Myślałam o tym wszystkim, nie pozwalając sobie na rozczulenie się nad sobą. Uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki oddech. Przerwał mi myślenie.
- Chcesz pójść na lody? - zapytał, przeczesując sobie włosy
- Chętnie – pokiwałam głową, uśmiechając się
   Było mi coraz lepiej. Po kilku minutach, doszliśmy do kawiarni. Chłopak kupił mi loda o smaku truskawkowym, a sobie waniliowym. Lizałam go powoli, delektując się smakiem. Był bardzo pyszny.
- Czy poznałeś jakąś fajną dziewczynę we Włoszech?
   Uniosłam brew, pytająco. Mógł poznać wiele fajnych dziewczyn w czasie wakacji. Dlatego postanowiłam spytać. Podczas zadania pytania, poplamiłam sobie nos moim, rozpuszczającym się lodem. Marcin to zauważył i od razu starł mi go chusteczką z twarzy. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Ta sytuacja była bardzo zabawna. Uśmiechnęłam się do niego, ukazując moje proste zęby.
- Nie, nikogo tak zabawnego i fajnego jak ty – odwzajemnił uśmiech
   Skończyliśmy jeść, ale ciągle siedzieliśmy przy kawiarence w parku. Wśród tłumu, ujrzałam Lucy. Jej widok wcale mnie nie ucieszył. Szturchnęłam chłopaka, mając nadzieję, że ją zobaczy. Dziewczyna go wyręczyła, podchodząc do nas. Popatrzyłam na nią przerażona, ale nie ukazując tego uczucia. Nie wiedziałam co robić, tak samo jak on. Ona zaś uśmiechnęła się do nas przebiegle.
- Oj, Sandra. Czy nie nauczysz się nie zdradzać i być grzeczną dziewczynką? Dziś pokazałaś całej szkole, że masz chłopaka, a teraz zabawiasz się z innym. Och, nie martw się o niego. Załatwię to za ciebie. Dowie się, bo wasze urocze zdjęcie powędruje do sieci.
   Pokazała nam swój telefon, na którym była uwieczniona chwila, kiedy Marcin ścierał ze mnie plamę od loda. Wkurzyłam się na nią i to bardzo. Wolałam przemilczeć, to co miałam jej do powiedzenia.
- Słuchaj, Lucy. To nie był jej chłopak, a my się przyjaźnimy. Nie wiem czemu się na niej mścisz, ale radzę ci przestać. I masz wykasować te zdjęcie. - odrzekł mój przyjaciel
- Mam w to uwierzyć?! Nie mogę przeczekać momentu, kiedy cały świat was zobaczy. Zobaczy te małą zdzirę i ciebie... - zaśmiała się ironicznie
   Nie mogłam już dłużej tego znieść. Najpierw zmierzyłam ją wzrokiem, a potem wyrwałam jej zwinnie komórkę z ręki. Tylko, że nie po mojej myśli, spadła na ziemię i się pobiła na kawałki. Amerykanka miała przynajmniej za swoje. Uszczęśliwiło mnie to, a jej mina dodała mi jeszcze satysfakcje tego zdarzenia. Ale poczułam się też strasznie, męczyło mnie poczucie winy. Wzięłam go za rękę, biegnąc z nim od niej. Tym cudem był remis. Jeden do jednego w naszej walce, która była zacięta. Puściłam jego dłoń,gdy znaleźliśmy się dalej. Wytarłam nawilżone od łez oczy. Zaczęłam płakać, nie mogąc tego powstrzymać. On to zobaczył. Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Objęłam go mocno. Brakowało mi bliskości z człowiekiem. Rodzice mi tego nie dawali, pozostał mi tylko on. Płakałam, próbując nie poplamić mu koszuli. Wciągnęłam nos, wycierając ostatni raz oczy. Pogładził moje włosy.
- Będzie dobrze, ja to wiem. I wiesz co mogę cie pocieszyć. Tym razem zrobiłaś dobrze i nie musiałem cie powstrzymać. - westchnął
- Źle zrobiłam. Zemściłam się na niej, bo całkowicie chce mi zniszczyć życie. Ten dzień był straszny, nigdy mnie takie nieszczęście nie spotkało.
- Będzie coraz lepiej, tylko musisz tego chcieć i w to uwierzyć
   Oderwałam twarz od jego ramienia. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się odruchowo. Czułam się dobrze i bezpiecznie w jego ramionach. Nie mogłam teraz rozpoznać uczuć, które mi towarzyszyły. Wytarł mi łzę z policzka. Teraz oboje się do siebie uśmiechaliśmy. Byłam zakłopotania, bo nie mogłam trzeźwo myśleć. Pocałowałam go w policzek, w ramach podziękowania za wszystko.
- Dziękuję ci za wszystko, za dzień i zmarnowany czas. Ale muszę już iść, zobaczymy się w szkole. Przepraszam - odeszłam od niego, czując się z tym źle nie chciałam się żegnać
- Pozwól, że cie chociaż odprowadzę... - zaproponował
- Nie, Marcin. Idź już, wybacz mi – odeszłam biegiem
   Pożegnanie z nim oraz emocjami było ciężkie . Siedziałam w salonie, myśląc o tym co się dziś wydarzyło. Nie mogłam odkryć co się ze mną stało oraz tego co to spowodowało. Wiedziałam tylko, że mój brat nie miał racji. Ten dzień był ważny, ale nie mój i ktoś go zniszczył.
   Usłyszałam trzepot walizki. Ktoś wyjeżdżał, to był Kuba. Wracał do Warszawy, na studia. Nie chciałam się z tym pogodzić. Pożegnałam się z nim przy wejściu do domu. Uściskaliśmy się, smutni. Nie zamknęłam drzwi, bo miałam do niego pytanie.
- Kuba, co może spowodować to, że ktoś nie mógł nic powiedzieć, miał brak wyczucia czasu i nie znał tego uczucia? - uśmiechnęłam się do niego
- Oznacza to,że moja młodsza siostra się w kimś zakochała
   Zniknął w moich oczach. Już za nim tęskniłam. Jednak, to mnie najmniej trapiło. Właśnie dowiedziałam się, że zakochałam się w moim najlepszym przyjacielu. Ale nie mogłam mu o tym powiedzieć, bo bym wszystko zniszczyła. Oznaczało to, że musiałam przemilczeć ten temat. Byłam tego pewna.
 
 
Ps. Mam nadzieję, że się podoba. Nie długo szykuję się kolejny, ale wszystko zależy od was. Jak możecie komentujcie (min.3 komentarze). Pozdrawiam was kochani <3

4 komentarze:

  1. No, jestem pod wrażeniem :)
    Fajne :)
    + zapraszam do siebie, zaraz dodam nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne :) czekam na dalsze rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej. naprawdę dobrze piszesz. :)Nie zauważyłam żadnych błędów, powtórzeń. Wszystko jest napisane,aż perfekcyjnie.
    Ta cała Lucy jest strasznie głupia, denerwująca. Ojej, niestety są na tym świecie tacy ludzie. Za to Marcin jest naprawdę fajny. :) Była by z nich fajna para. ( z Marcina i Sary :) )
    Powodzenia w pisaniu,

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to motywacja ♥
A ja zawsze się odwdzięczam!