Wsiadaj, podwiozę cię do szkoły
Minął już dzień od momentu, kiedy zwolnili mnie ze szpitala. Nawet widok matki mnie ucieszył. Objęłam ją wtedy pierwszy raz tak tęskniąc. Noce mijały mi znośnie, ale mogło być lepiej. Lekko załamana przeżywałam dni bez Marcina. Nie mogłam myśleć, że mój chłopak stracił całkowicie pamięć. Po prostu nie mogłam. Zobaczyłam przed oczami uśmiechniętego do mnie ukochanego.
Położyłam się na drugi bok, by od razu wymazać te obrazy. Zatrzepotałam rzęsami, powstrzymując się przed płaczem. Nie potrafiłam bez niego funkcjonować. Westchnęłam. Wstałam z łóżka idąc do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic. Zrzucając z siebie ubrania, ujrzała blizny na nadgarstkach. Po pewnym czasie powinny mi zniknąć - pomyślałam. Nie chciałabym mieć takiej pamiątki. Pomalowałam oczy na złoto oraz beżowo, podkreślając je eyelinerem. Założyłam jakiś pierwszy lepszy luźny T-shirt, zielone spodnie oraz brązowe koturny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo nie chciało mi się ich czesać. Uśmiechnęłam się delikatnie do lusterka. Brakowało mi czegoś. Może prawdziwej radości? A może bliskości drugiej osoby? Nie mogłam i tak nic z tym zrobić. Wzięłam torbę z książkami wychodząc z domu bez śniadania. Uznałam, że dziś pójdę inną drogą, żeby nie przypominać sobie złych chwil. Zatrzymał mnie klakson z na pewno drogiego pojazdu. Odwróciłam się, patrząc na... Rogera. Super. Tylko tego mi brakowało. Nie miałam najmniejszej ochoty zadzierać z chłopakiem Lucy. Jechał za mną tym samym tempem co szłam. Opuścił szybę, zerkając na mnie.
- Sandra, wsiadaj. Podwiozę cię do szkoły - usłyszałam jego cudowny akcent
Zignorowałam go, idąc dalej. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Chłopak nie dawał za wygraną. Ciągle za mną dożył.
- Wsiadaj. Nie chcę byś się męczyła po tym wszystkim.
Zatrzymałam się. To przez sumienie. Troszczył się o mnie. Uśmiechnęłam się do niego, wsiadając na siedzenie wolne z przodu. Położyłam torbę pod nogi.
- Dobrze, ale pierwszy i ostatni raz. A ty w ogóle jedziesz do naszej szkoły? - zmarszczyłam czoło
- No tak. Przecież jeszcze nie skończyłem szkoły. Dziwi cię to?
Zignorowałam go ponownie. Wolałam mało z nim rozmawiać, by się w nic nie wkopać. Byliśmy chyba w połowie drogi, kiedy chłopak przerwał ciszę. Przewróciłam oczami, ale dyskretnie.
- Nie spotkaliśmy się wcześniej...? Jeszcze przed spotkaniem w barze z Lucy? - zerknął na mnie
Nie mogłam na niego patrzeć. Miał cudowne oczy. Nie potrafiłam jednak mu się oprzeć. Uśmiechnęłam się lekko, by bardziej mi uwierzył. Pokręciłam znacząco głową.
- Nie, na pewno nie.
- Ale skądś pamiętam twoje oczy... i ust...i całą twarz. Jesteś tego pewna? - uparł się
Zarumieniłam się. Na moje nie szczęście to zauważył. Jego uśmiech się poszerzył, a twarz nabrała pewności siebie. Nie potrafiłam już kłamać. Musiałam jednak to ukrywać. Nie mógł poznać prawdy. On ani Lucy. Pokiwałam głową.
- Tego jestem pewna - uśmiechnęłam się
- No cóż. W takim razie ktoś ma taką samą cudowną urodę jak ty.
Roger zaparkował auto, a ja od razu z niego wysiadłam. Miałam już iść do klasy, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Sandra! Torba! - wymachiwał moją torebką z książkami
Obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni cofając się do parkingu. Walnęłam się w czoło. Miałam wziąć od niego zgubę, ale podniósł ją do góry. Nie dosięgałam. Chłopak przewyższał mnie o głowę. Nie miałam ochoty skakać, więc stałam bezczynnie.
- Oddaj! - przedłużyłam te słowo
- Nie - zaśmiał się cicho
Byłam bliska wyrwania mu materiału, który służył mi w noszeniu szkolnych przyborów, ale zwinnie przełożył go do drugiej ręki. Niezręcznie go objęłam. Spojrzał mi w oczy tak jakby wyczuł moje straszne zakłopotanie. Posłał mi szeroki uśmiech. Puściłam go wykorzystując te chwilę. Odzyskałam torbę. Chwilę potem ruszyłam do szkoły. Dogonił mnie, wyrywając ją z rąk. Westchnęłam, drocząc się z nim. Objął mnie od tyłu. To nie był przypadek, ale nic z tego sobie też nie robił. Odwróciłam się niespodziewanie, wpadając na niego. Staliśmy od siebie kilka niezręcznych centymetrów od siebie. Spojrzałam na niego, odchodząc powoli. Zatrzymała mnie jego silna dłoń. Przyciągnął mnie do siebie delikatnie całując. Co to miało do cholery być?! Popatrzyłam na niego z wyrzutami. Nie chciałam odchodzić, ale też zostawać. Objęłam jego twarz, stojąc na palcach. Mogłam tego bardzo pożałować. Pocałowałam go tak jak ostatnio Marcina. Nie mogłam nawet myśleć o nim i przyjaciółce. Zobaczyłam jego zaniepokojone oczy. Poprawiłam włosy.
- Zapomnij o tym. Nikt się nie może dowiedzieć do czego doszło. Przecież jesteśmy zajęci. Ty masz Lucy a ja Marcina. To było tylko emocjonalne nieporozumienie.
- Najlepiej by tak było. Pocałunek mi jednak o czymś ważnym przypomniał - odrzekł
Spojrzałam na niego. Miałam nadzieję, że nie pamięta tego co się stało chyba trzy dni temu. Zmarszczyłam czoło, dając mu do zrozumienia, że nie wiem o co mu w ogóle chodzi. Przecież musiałam skłamać. Wzięłam torbę z ziemi. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
- Co sobie przypomniałeś? - zapytałam
- Przypomniałem sobie skąd cie znam. To ty poszłaś ze mną do baru jak Lucy dała mi kosza. Potem to ty mnie pocieszałaś, a na koniec to ciebie pocałowałem. Wiem, że byliśmy nietrzeźwi. Obraz dlatego mi się urywa na pocałunku. Następnego dnia obudziłem się z podbitym okiem. Wiesz może dlaczego? - podsumował
Pokręciłam głową. Tylko tego mi brakowało. Wkopać Marcina w bardzo duży dołek. Nie mogłam mu tego zrobić. Przecież leży teraz przykuty do łóżka. No a zwłaszcza niczego nie pamięta. Teraz do mnie doszło, że wie o pocałunku. Zerknęłam na niego.
- Powiesz jej o tym? - od razu zapytałam
- Nie. Nie zrobię wam tego. Pierwszy raz jesteście tak szczęśliwe. Zapomnę o tym dla ciebie jak i dla niej.
Skinęłam głową. Bałam się o to co może się wydarzyć innym razem. Coś mnie do niego ciągnęło. Coś silniejszego niż prawdziwa miłość. Kochałam Marcina, ale Roger nie był mi obojętny. Nie chciałam tego, ale czułam coś do Amerykanina. Zatraciłam się w jego słowach, bojąc się o przyszłość.
Dziękuję za to, że czytacie mojego bloga. Piszę go z całym sercem. Oby się wam podobał.
Zapraszam na bloga o łamaniu zasad, narkotykach, włamaniach:
http://belivingin.blogspot.com/
Położyłam się na drugi bok, by od razu wymazać te obrazy. Zatrzepotałam rzęsami, powstrzymując się przed płaczem. Nie potrafiłam bez niego funkcjonować. Westchnęłam. Wstałam z łóżka idąc do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic. Zrzucając z siebie ubrania, ujrzała blizny na nadgarstkach. Po pewnym czasie powinny mi zniknąć - pomyślałam. Nie chciałabym mieć takiej pamiątki. Pomalowałam oczy na złoto oraz beżowo, podkreślając je eyelinerem. Założyłam jakiś pierwszy lepszy luźny T-shirt, zielone spodnie oraz brązowe koturny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo nie chciało mi się ich czesać. Uśmiechnęłam się delikatnie do lusterka. Brakowało mi czegoś. Może prawdziwej radości? A może bliskości drugiej osoby? Nie mogłam i tak nic z tym zrobić. Wzięłam torbę z książkami wychodząc z domu bez śniadania. Uznałam, że dziś pójdę inną drogą, żeby nie przypominać sobie złych chwil. Zatrzymał mnie klakson z na pewno drogiego pojazdu. Odwróciłam się, patrząc na... Rogera. Super. Tylko tego mi brakowało. Nie miałam najmniejszej ochoty zadzierać z chłopakiem Lucy. Jechał za mną tym samym tempem co szłam. Opuścił szybę, zerkając na mnie.
- Sandra, wsiadaj. Podwiozę cię do szkoły - usłyszałam jego cudowny akcent
Zignorowałam go, idąc dalej. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Chłopak nie dawał za wygraną. Ciągle za mną dożył.
- Wsiadaj. Nie chcę byś się męczyła po tym wszystkim.
Zatrzymałam się. To przez sumienie. Troszczył się o mnie. Uśmiechnęłam się do niego, wsiadając na siedzenie wolne z przodu. Położyłam torbę pod nogi.
- Dobrze, ale pierwszy i ostatni raz. A ty w ogóle jedziesz do naszej szkoły? - zmarszczyłam czoło
- No tak. Przecież jeszcze nie skończyłem szkoły. Dziwi cię to?
Zignorowałam go ponownie. Wolałam mało z nim rozmawiać, by się w nic nie wkopać. Byliśmy chyba w połowie drogi, kiedy chłopak przerwał ciszę. Przewróciłam oczami, ale dyskretnie.
- Nie spotkaliśmy się wcześniej...? Jeszcze przed spotkaniem w barze z Lucy? - zerknął na mnie
Nie mogłam na niego patrzeć. Miał cudowne oczy. Nie potrafiłam jednak mu się oprzeć. Uśmiechnęłam się lekko, by bardziej mi uwierzył. Pokręciłam znacząco głową.
- Nie, na pewno nie.
- Ale skądś pamiętam twoje oczy... i ust...i całą twarz. Jesteś tego pewna? - uparł się
Zarumieniłam się. Na moje nie szczęście to zauważył. Jego uśmiech się poszerzył, a twarz nabrała pewności siebie. Nie potrafiłam już kłamać. Musiałam jednak to ukrywać. Nie mógł poznać prawdy. On ani Lucy. Pokiwałam głową.
- Tego jestem pewna - uśmiechnęłam się
- No cóż. W takim razie ktoś ma taką samą cudowną urodę jak ty.
Roger zaparkował auto, a ja od razu z niego wysiadłam. Miałam już iść do klasy, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Sandra! Torba! - wymachiwał moją torebką z książkami
Obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni cofając się do parkingu. Walnęłam się w czoło. Miałam wziąć od niego zgubę, ale podniósł ją do góry. Nie dosięgałam. Chłopak przewyższał mnie o głowę. Nie miałam ochoty skakać, więc stałam bezczynnie.
- Oddaj! - przedłużyłam te słowo
- Nie - zaśmiał się cicho
Byłam bliska wyrwania mu materiału, który służył mi w noszeniu szkolnych przyborów, ale zwinnie przełożył go do drugiej ręki. Niezręcznie go objęłam. Spojrzał mi w oczy tak jakby wyczuł moje straszne zakłopotanie. Posłał mi szeroki uśmiech. Puściłam go wykorzystując te chwilę. Odzyskałam torbę. Chwilę potem ruszyłam do szkoły. Dogonił mnie, wyrywając ją z rąk. Westchnęłam, drocząc się z nim. Objął mnie od tyłu. To nie był przypadek, ale nic z tego sobie też nie robił. Odwróciłam się niespodziewanie, wpadając na niego. Staliśmy od siebie kilka niezręcznych centymetrów od siebie. Spojrzałam na niego, odchodząc powoli. Zatrzymała mnie jego silna dłoń. Przyciągnął mnie do siebie delikatnie całując. Co to miało do cholery być?! Popatrzyłam na niego z wyrzutami. Nie chciałam odchodzić, ale też zostawać. Objęłam jego twarz, stojąc na palcach. Mogłam tego bardzo pożałować. Pocałowałam go tak jak ostatnio Marcina. Nie mogłam nawet myśleć o nim i przyjaciółce. Zobaczyłam jego zaniepokojone oczy. Poprawiłam włosy.
- Zapomnij o tym. Nikt się nie może dowiedzieć do czego doszło. Przecież jesteśmy zajęci. Ty masz Lucy a ja Marcina. To było tylko emocjonalne nieporozumienie.
- Najlepiej by tak było. Pocałunek mi jednak o czymś ważnym przypomniał - odrzekł
Spojrzałam na niego. Miałam nadzieję, że nie pamięta tego co się stało chyba trzy dni temu. Zmarszczyłam czoło, dając mu do zrozumienia, że nie wiem o co mu w ogóle chodzi. Przecież musiałam skłamać. Wzięłam torbę z ziemi. Odsunęłam się od niego na bezpieczną odległość.
- Co sobie przypomniałeś? - zapytałam
- Przypomniałem sobie skąd cie znam. To ty poszłaś ze mną do baru jak Lucy dała mi kosza. Potem to ty mnie pocieszałaś, a na koniec to ciebie pocałowałem. Wiem, że byliśmy nietrzeźwi. Obraz dlatego mi się urywa na pocałunku. Następnego dnia obudziłem się z podbitym okiem. Wiesz może dlaczego? - podsumował
Pokręciłam głową. Tylko tego mi brakowało. Wkopać Marcina w bardzo duży dołek. Nie mogłam mu tego zrobić. Przecież leży teraz przykuty do łóżka. No a zwłaszcza niczego nie pamięta. Teraz do mnie doszło, że wie o pocałunku. Zerknęłam na niego.
- Powiesz jej o tym? - od razu zapytałam
- Nie. Nie zrobię wam tego. Pierwszy raz jesteście tak szczęśliwe. Zapomnę o tym dla ciebie jak i dla niej.
Skinęłam głową. Bałam się o to co może się wydarzyć innym razem. Coś mnie do niego ciągnęło. Coś silniejszego niż prawdziwa miłość. Kochałam Marcina, ale Roger nie był mi obojętny. Nie chciałam tego, ale czułam coś do Amerykanina. Zatraciłam się w jego słowach, bojąc się o przyszłość.
Dziękuję za to, że czytacie mojego bloga. Piszę go z całym sercem. Oby się wam podobał.
Zapraszam na bloga o łamaniu zasad, narkotykach, włamaniach:
http://belivingin.blogspot.com/
5 Komentarzy=Nowy Rozdział
Świetny. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńOww cudny ;D
OdpowiedzUsuńMi się.
Podoba mi sie to jak piszesz.
Fajnie, fajnie.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Super rozdziaL czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! :)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że nic się nie poplącze, bo już widać, że między nimi coś iskrzy...
Oby wszystko było dobrze :)
Czekam już nn :*
onewayoranother-one-direction.blogspot.com
Cholerka, biedny Marcin. Szkoda mi go totalnie, w końcu utrata pamięci to straszna sytuacja. Ale mam nadzieję, że pomimo ciężkich chwil Sandra mu pomoże i będzie przy nim. Choć wkurzyła mnie dzisiaj. Powinna zająć się Marcinem, a nie lecieć w ślinkę z Rogerem, który przecież jest chłopakiem jej przyjaciółki. No, tak się nie robi! Nieładnie Sandro, oj bardzo nieładnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i nie mogę się doczekać momentu, w którym dowiem się co będzie dalej!
Życzę weny. (:
http://ohwilliamsburg.blogspot.com