Nauczka
Po
wczorajszym dniu, nie czułam się najlepiej. Ale w sumie mnie to nie
dziwiło. Upiłam się, co spowodowało, że mam kaca oraz mdłości.
Co do tego złego samopoczucia to wina tego, że piłam piwo na pusty
żołądek. Nie myślałam o tym wcześniej. Także pocałował mnie
były chłopak Lucy lub ja go. Sama do końca nie pamiętałam tego
zdarzenia. Sumienie podpowiadało mi, że tym razem przesadziłam.
Obudził
mnie gorzki smak żółci w ustach. Czułam, że muszę wstać z
łóżka i pobiec do łazienki. Więc tak zrobiłam. Siedziałam tam
około pół godziny, klęcząc przed toaletą. Co chwile
wymiotowałam, więc nie mogłam swobodnie poruszać się po domu,
zwłaszcza jeść. Burczało mi w brzuchu, ale ponownie to
zignorowałam. Wiedziałam, że nie pójdę do szkoły. To było dla
mnie pewne. Nawet mnie cieszył fakt, że nie będę zmuszona patrzeć
w oczy pewnie zranionemu przyjacielowi. Marcin nie zasługiwał na
taką przyjaciółkę jak ja, a zwłaszcza nie na dziewczynę. Już
wiedziałam, że muszę skończyć śnić o tym, że spędzę z nim
życie. Musiałam z nim skończyć i to jak najszybciej.
Od
momentu, kiedy uwolniłam się od mdłości, zaczęłam zastanawiać
się nad życiem, losem,...przeznaczeniem. Lecz to wszystko zależało
od wyborów, jakich dokonam. Włożyłam od uszu słuchawki od
telefonu. Słuchałam najwolniejszych piosenek jakie miałam.
Chciałam się chociaż trochę uspokoić, ale to było dla mnie za
trudne. Nie całą dobę temu popełniłam najgorsze błędy w życiu.
Słuchając muzyki oraz leżąc na łóżku w pozycji embrionalnej.
Oderwałam się od rzeczywistości, tylko że nie zdążyłam się
tym nacieszyć. Matka wołała mnie o pomoc, a ja nie miałam zamiaru
jej pomóc. Nie po tym co mi zrobiła. No dobra będę szczera. Nie
uderzyła mnie pierwszy raz, no ale nigdy tak mocno. Dotknęłam tego
zranionego miejsca, poczułam ból. Byłam pewna, że miałam limo
pod okiem. Zignorowałam tę kobietę, której już nie uważałam za
mamę. Nie chciałam jej znać, a co dopiero pomóc. Pogłośniłam
muzykę. Zadziałało. Nie słyszałem niczego innego oprócz niej.
Ale nie w tym,że weszła do mojego pokoju. Mówiła coś, lecz ja
jej nie słyszałam. Uśmiechnęłam się zadziornie, by ją
całkowicie wkurzyć. Ona za to podeszła do mnie i wyrwała mi
telefon z rąk. Upadł na ziemię. Był cały, to mnie chociaż dziś
ucieszyło.
- Masz
słuchać tego co do ciebie mówię, Aleksandro. Nie możesz się
tak zachowywać, dobrze wiesz, że to nie na miejscu. Pomóż mi!
Czekam na ciebie w kuchni, bo inaczej... wiesz jakie będą
konsekwencje – nawrzeszczała na mnie
Wcale
mnie to nie ruszyło. Zawsze jak się denerwowała mówiła do mnie
pełnym imieniem, tym razem dodała poważniejszy ton. Jednak mnie
coś ruszyło. Czułam, że naprawdę może się coś złego stać.
Oczywiście ze mną. Po chwili wyszła z pomieszczenia. Obmyślałam
plany, tego co mogę w tej chwili zrobić. Podniosłam telefon,a
potem zeszłam na dół. Kazała mi z nią porozmawiać. Postawiałam
na swoim i milczałam. Wolałam to. Dostałam szlaban, ale z
porównaniem do tej kary, którą sama sobie dałam, była łagodna.
Popatrzyła na mnie, a po chwili zacisnęła palce na moim
nadgarstku. Strasznie bolało, ale udawałam obojętność czynu. Po
policzku spłynęła mi łza. Nie mogłam dalej pozwolić siebie tak
traktować, a zwłaszcza jej. Obrzuciłam ją smutnym spojrzeniem,
pobiegłam do pokoju. Zamknęłam go na klucz. Nie życzyłam sobie
nikogo widzieć. Jedyne co mi przyszło teraz na myśl, to to co
robiłam w wieku trzynastu lat. Wzięłam z biurka pierwszą i lepszą
ostrą rzecz. Tym razem był to scyzoryk. Jednak po latach wróciłam
do nawyku. Z oczami we łzach, nacinałam cienkie, długie linie na
nadgarstku. To było miejsce, w którym zawsze to robiłam. Jednak
szczególną uwagę skupiałam na tym, by nie przeciąć żyły. Tym
razem miałam to gdzieś. Na mojej ręce pojawiły się cztery kreski
we krwi, w kształcie gry kółko i krzyżyk. Dwie linie równoległe
poziome oraz dwie równoległe pionowe, przecinające tamte. Cała
moja ręką była we krwi i łzach. Omyłam ją wodą i poszłam się
zdrzemnąć. Te przed południe było dla mnie męczące. Ale dzięki
samookaleczeniu trochę się wyluzowałam. Zasnęłam z nadzieją, że
to wszystko to był tylko zły sen.
***
Obudziłam
się przez to, że ktoś zapukał do mych drzwi od pokoju. Bardzo
mocno musiał walić, bo ja łatwo się nie budzę. Już lepiej się
czułam, ale ręką zaczęła mnie boleć. Krew zaschła na ciągłych
ranach. Dawało mi to satysfakcje, że pewna osoba mnie tak mocno
zraniła i, że jestem nieodpowiedzialna. Zacisnęłam zęby, gdy
przejechałam po niej opuszkami palców. Poprawiłam włosy, które
opadały mi na twarz. A potem wstałam i otworzyłam drzwi kluczem.
Przede
mną stał Marcin. Jego widok mnie chyba ucieszył. Na początku,
odwróciłam od niego wzrok, ponieważ za mocno go zraniłam. Z
czasem spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich przerażenie, ale nie
byłam pewna skąd się wzięło. Zaprosiłam go gestem do
pomieszczenia. Od razu poprawiłam kołdrę, by chłopak mógł
usiąść. Zasiadłam obok niego. Zamiast na niego, zerknęłam w
lustro. Wyglądałam strasznie. Fryzura się całkowicie zniszczyła.
Twarz miałam pobitą. Ubrania były poplamione krwią i czymś
żółtym. Ja wiedziałam dlaczego, ale on nie. Teraz byłam pewna,
że on się o mnie po prostu martwi. Nie potrafiłam nic powiedzieć,
ciągle bolało mnie to co zrobiłam na jego oczach. Zobaczyłam jego
wzrok, utkwiony na mojej twarzy. Dotknęłam jej ręką, natrafiając
na limo.
- Co
ci się stało, Sandra? Przyszedłem cie odwiedzić, po tym... po
wczoraj, ale nie wiedziałem, że z tobą jest aż tak źle... I skąd
masz na twarzy tego siniaka? - zapytał
Nie
chciałam mu powiedzieć, ale w końcu musiałam to zrobić.
Opowiedziałam o tym co zrobiła mi wczoraj matka oraz to co dzisiaj.
W sumie to co zrobiła tego dnia nie było aż tak tragiczne, ale
spowodowało cierpienie. Westchnęłam, patrzą mu prosto w oczy.
- Ja
wiedziałam, że to robią czy robili, bo wspomniałaś kiedyś,
ale, że aż tak? Och, Sandra, przykro mi strasznie – odrzekł nie
spuszczając ze mnie wzroku
Wziął
mnie za lewą dłoń. Nie chcą co dotknął miejsca, gdzie się
samookaleczyłam. Syknęłam cicho z bólu, ale on i tak to usłyszał.
Wziął delikatnie moją dłoń, odwracając ją tak, by ujrzeć
rany. To co zobaczył sprawiło nam obojgu ból. Ja nie mogłam
znieść tego, że musi to widzieć. A on prawie wczuł się w mój
ból. Chciało mi się płakać, ale już nie mogłam. Wszystkie łzy
ze mnie wyciekły. Chłopak, wziął mnie za tą rękę. Nasze spojrzenia się spotkały tak jak wtedy w parku. Tym
razem wiedziałam już co czuję. Byłam pewna tego, że on był moim
sercem. Ale nie wiedziałam kto był jego. Lekko się uśmiechnęłam,
by pokazać mu, że lepiej się czuję.
- Zrobiłam
to, bo... - przerwał mi
- Ćśś,
ja wiem czemu to zrobiłaś. Przede mną nie musisz się tłumaczyć
– uniósł mi podbródek, bym nie uciekła wzrokiem. Nawet nie
próbowałam tego zrobić, spojrzałam mu głęboko w oczy. Zdołałam
podnieść poprzeczkę, zaryzykowałam tym co mi pozostało.
- Nie
mogę cie oszukiwać. Musisz coś wiedzieć - oznajmiłam
Ps. Mam
tak jak zawsze nadzieję, że się podoba. Chcecie kolejny, to
komentujcie :D Kocham was, za to, że spędzacie choć minute na tym
blogu.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie.
http://love-oflondon.blogspot.com/
Nie no boskie <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział . A ten : po prostu świetny . :D
OdpowiedzUsuńeh..kiedy będzie nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńczekam i czekam...
ah, genialny rozdział
OdpowiedzUsuń...co dalej?
nie mogę się już doczekać..^.^
zapraszam do siebie na prolog :) Mam nadzieję , że dodasz się do obserwatorów i wyrazisz swoją opinię na jego temat c; http://ending-love.blogspot.com/2013/04/20.html
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam :c BARDZO BARDZO :*