13.04.2013

Rozdział 5

Oczami Marcina


    Od bardzo dawna znałem Sandrę, chyba od gimnazjum. Wtedy nawzajem siebie prześladowaliśmy. To było bardzo zabawne wspomnienie. Dziewczyna zawsze mi się wyżalała, zwierzała i ufała. Nigdy jej nie zawiodłem. Każde wypowiedziane rady były trafne. Nie było też takiego dnia, bym coś jej złego zrobił. Chyba dlatego, że była wyjątkowa. Nigdy jej nie mówiłem jaka jest mądra, ładna, zabawna... Nie mogłem tego powiedzieć, bo zniszczyłbym naszą przyjaźń. Taka była prawda. Sandra od samego początku skradła moje serce. Kiedy wyjechałem do Włoszech, tęskniłem za nią. Nie było nawet dnia bym o niej nie myślał. Ale musiałem żyć z tym sekretem. Może ona w końcu, by to dostrzegła.
    Dnia, kiedy odkryłem prawdziwą twarz Lucy, współczułem mojej przyjaciółce. Ona nie zasługiwała na takie traktowanie. A potem pojawił się ten chłopak, z którym się całowała. Gdy byłem tego świadkiem, bałem się o nią, no i też byłem zazdrosny. Nie żałowałem tego, że pobiłem tego gościa. Zasłużył sobie. Ale dziewczyna też nie była niewinna. Upiła się. Nigdy tak nie robiła, więc musiało ją coś strasznie zdołować. Nadszedł dzień, w którym dowiedziałem się o co chodziło.
    Właśnie skończyły się lekcje. Od razu poszedłem do domu Sandry, by zobaczyć jak się czuje po wczorajszym dniu. Jej matka, wpuściła mnie do mieszkania, a potem kazała iść na górę do jej pokoju. Była jakaś roztrzęsiona, ale nie interesowało mnie to aż tak bardzo. Zapukałem do drzwi pokoju przyjaciółki. Nic na to nie zareagowała. Po chwili wreszcie otworzyła. Stała przede mną, chyba nawet ledwo co stała. Wyglądała katastroficznie. Jej ubrania były brudne i zakrwawione. Nie widziałem sam od czego. Na jej twarzy, widniał siniak, a oczy miała podkrążone. Nie mogłem znieść myśli co mogło to spowodować. Martwiłem się. 
   Kiedy opowiedziała mi historię o tym, że się upiła, matka ją pobiła i miała kaca, poruszyło mnie to. Po chwili, wziąłem jej dłoń zerkając na cięcia.  Wiedziałem, że jak była w szóstej klasie to to robiła, ale nie spodziewałem się tego, że to wróciło. Odradziłem jej tego, ale jednak nie podziałało. Bardzo się o nią bałem, bo to były mocno zakrwawione rany. Ciągle patrzyłem jej w oczy. Chciała mi to wytłumaczyć, ale ja nie miałem ochoty dodawać jej więcej cierpienia.
- Nie Sandra. Ja wszystko rozumiem. Wiem czemu to zrobiłaś Czemu to wszystko robiłaś... Nic nie szkodzi. Po prostu masz słabe nerwy, jak twoja mama. Rany się zagoją, będzie lepiej. Ale nie rób tego nigdy. Może się to w przyszłości źle skończyć...
   Powiedziałem jej to co miałem na sercu. Czułem, że jakoś fizycznie się zbliżyliśmy. Uśmiechnąłem się do niej, nadal trzymając jej rękę. To co dodała po moich słowach mnie zaskoczyło. Bardzo chciałem wiedzieć co ma dopowiedzenia.
- Nie mogę cie okłamywać. Musisz coś wiedzieć - to było te zdanie
   Spojrzałem na nią trochę zmieszany. Pragnąłem usłyszeć, że mnie kocha, ale ja też musiałem jej coś oznajmić. Najwyższa pora.
- Ty też musisz coś wiedzieć, Sandro - wyszeptałem, nie spuszczając z niej wzroku
- Tak? Och... No dobra wal pierwszy - odrzekła zarumieniona
   Wziąłem głęboki wdech, rozmyślając jak to powiedzieć. Aż wreszcie się odezwałem.
- Od samego początku uważałem, że jesteś wyjątkowa. I od zawsze coś do ciebie czułem. Kocham cie, ale nie chce by to coś zniszczyło co jest pomiędzy nami - powiedziałem jąkając się trochę
   Ona też westchnęła. Tylko, że posłała mi słodki uśmiech. Po chwili powiedziała coś, czego się nie spodziewałem.
- To niczego nie zniszczy, bo ja też coś czuję. Też cię kocham - popatrzyła mi głęboko w oczy
   Teraz ruch należał do mnie. Uśmiechnąłem się do niej. Nachyliłem się, powoli się do niej zbliżając. Moje usta zetknęły się z jej, łącząc się w czułym pocałunku, który z chwilą się pogłębiał. Oderwałem się od niej. Zerknąłem jej w oczy.
- Długo na to czekałem. - wyszeptałem
- No to chociaż nie przerywaj - przyciągnęła mnie do siebie za koszulę
   Uśmiechnąłem się. Pocałowałem ją namiętnie, a ona to odwzajemniła. Popchnąłem ją lekko na łóżko, obejmując ją ramieniem. Chwilę tam byliśmy, ale potem zapukał ktoś w drzwi. Oderwałem się od niej, patrząc na nią.
- Kto to może być? Twoja mama? - spytałem
- Nie wiem. Możliwe, ale lepiej się zbieraj - odpowiedziała zdyszana
   Wziąłem plecak z ziemi. Drzwi się otworzyły, a w nich stała...


PS. Dedykuję ten rozdział Pingwinkowi, za którym bardzo strasznie tęsknie. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomniał i też przeżywa horror. Czekam aż wreszcie będzie tak jak dawniej. A innym dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Zadziwiliście mnie. Kocham was i czekam znów na tyle komentarzy < 3

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się .

    OdpowiedzUsuń
  2. Pingwinek <(*)20 maja 2013 20:55

    Ah..Dziękuję za dedykacje..

    świetne ;D

    nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no kurcze. Sprawiłeś, że się poryczałam. Jednak o mnie pamiętasz... Boże jak mi ciebie brak w tym moim durnym życiu, które opisuje tutaj... Kocham cie :*

      Usuń

Komentarz to motywacja ♥
A ja zawsze się odwdzięczam!