20.05.2013

Rozdział 8

Szpital

   Byłam uwięziona w pokoju. Cały mój dom się palił. Uciekałam, by przedostać się z niego. Wdychałam tlenek siarki, który szkodził na moje płuca. Kłoda z sufitu spadła mi na rękę. Przeszył mnie ogromny ból. Krzyczałam bardzo głośno, ale nikt mnie nie ruszył mi na pomoc. Zaczęłam się palić wraz z budynkiem. Wiedziałam, że nic mi nie pomoże.
   Obudziłam się na twardym łóżku. Całkowicie nie wiedziałam, gdzie jestem. Ściany były białe, a w pomieszczeniu była tylko półka. Nie pamiętałam połowy zdarzeń. W głowie miałam nie wyraźne obrazy. Byłam pewna, że wracałam z kina a potem ktoś mnie napadł. Dalej już niczego nie pamiętałam. Sen mi jednak coś podpowiadał, ale co? Dotknęłam obolałej ręki. Poczułam ból. Przewróciłam się na na drugi bok. Mój umysł nie był trzeźwy, czułam się jak po narkotykach. Do pokoju weszła pielęgniarka. Uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.
- Jak się czujesz? Boli cię nadal ręka? - zadała mi kilka pytań
- Dobrze się czuję. A co do ręki to zależy. A właściwie to co ja tu robię? - miałam ochrypły głos, jakbym się wydzierała całą noc
- Wczoraj wieczorem zadzwoniłaś do nas, bo twój kolega miał wypadek. Przy tym okazało się, że miałaś zwichniętą rękę oraz nie dało się ciebie uspokoić. Zostałaś uśpiona a potem byłaś na obserwacjach przez całą noc.
   Co ta pani mówiła? Przecież ze mną nie było nikogo, a zwłaszcza jakiegoś kolegi. Zamknęłam oczy, by sobie wszystko przypomnieć. Pierwsze co ujrzałam to Marcina we krwi. Usiadłam energicznie na łóżku.
- Marcin?! Co z nim? Wszystko dobrze? - zapytałam
- Nie unoś się tak, bo to nie wyjdzie ci na zdrowie. Chłopak przeżył wypadek. Leży teraz pod okiem ekspertów. Proszę się o to nie martwić.
- A mogę do niego teraz pójść? - spojrzałam na nią
- Naturalnie, że nie. W tym stanie nie możesz nigdzie iść. Jesteś przecież po osłabieniu, możesz w każdej chwili zasłabnąć
   Przewróciłam oczami. Czy ona nie rozumiała, że to jest najważniejsza mi osoba? Wyczołgałam się z łóżka, choć trudno było to tak nazywać. Odczepiłam od siebie wszystkiego kabelki. Wybiegłam, kierując się do recepcji. Na szczęście byłam w normalnym ubraniu. Nachyliłam się nad blatem.
- Może pani sprawdzić, gdzie leży Marcin...znaczy chłopak z wczoraj. Miał rozbitą głowę..
- Tak, to pokój 112. Jest on po prawej stronie na drugim piętrze. - odpowiedziała mile kobieta
- Dziękuję bardzo - oznajmiłam
   Pobiegłam na górę schodami. Osłabienie dawało mi we znaki. Prawie, potknęłam się o własne nogi. Doszłam do wyznaczonego miejsca. Otworzyłam drzwi, zaniepokojona co zobaczę. Na łóżku leżał chłopak zlewający się z wszystkim co było białe. Miał zabandażowaną głowę oraz podłączoną kroplówkę. Usiadłam przy nim, szlochając. Co ja najlepszego zrobiłam? Pocałowałam go w rękę, która była lodowata. Wszystko co mnie spotkało, wróciło.
- Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Nie chciałabym cie stracić - otarłam łzy
   Do pokoju weszła moja pielęgniarka. Było widać na jej twarzy ulgę. Nie wiedziałam co ją spowodowało, ale zaczęłam się o to bać. Zaciągnęła mnie siłą na wózek dla niepełnosprawnych.
- Dobrze, że się nie zbudził. Masz dobrze, bo sprawiło by ci to spory ból. Chłopak nie jest taki jak kiedyś - podniosła ton
- Jak to? Może pani mówić jaśniej? - uniosłam brew
- Przykro mi. Powie pani o tym doktor. Ja nie mogę udzielać takich informacji o pacjentach. Odpoczywaj teraz, bo musisz nabrać siły. Jutro możesz wyjść ze szpitla - zawiozła mnie do mojego pokoju
   Położyłam się na łóżku. Co mogło być z Marcinem, że nie mogła mi tego powiedzieć? Obawiałam się najgorszego. Zżerało mnie poczucie winy i sumienie. Byłam teraz sama w pokoju, ale nie zastałam spokoju. Wparowała do mnie Lucy z Rogerem. Trzymali w rękach balon z napisem "Będzie dobrze" oraz kwiaty. Przecież to nie ja byłam poszkodowana, ale jednak doceniłam to. Posłałam im niewinny uśmiech.
- Boże Sandra bałam się o ciebie! Wszystko jest dobrze? A co z Marcinem? Jak się w ogóle czujesz? - zbombardowała mnie pytaniami
   Nie zostało mi nic innego jak opowiedzenie jej wszystkiego ze szczegółami. Wolałam nie przypominać sobie takich momentów, ale musiałam zdobyć się na odwagę i opowiedzieć to choć raz. Leżałam na łóżku, a oni patrzyli na mnie jak na obrazek. Poprawiłam nerwowo włosy, kiedy spotkał się mój wzrok z wzrokiem chłopaka Lucy.
- Och, musiałaś wiele przeżyć. Przykro mi, ale ja też nic nie wiem co z nim. Podobno była to trudna sytuacja. Gdyby nie jego silny organizm nie byłby na tym świecie. Nie martw się będzie dobrze tak jak zawsze - oznajmiła moja rówieśniczka, na co przytaknął jej ukochany
   Miał niebieskie oczy, które zwalały z nóg oraz bardzo luźny styl. Był niezły z niego przystojniak. Nie mogłam przecież tak myśleć! Był zajęty i to przez Lucy. No i miałam chłopaka. Co mi na sekundę przyszło do głowy? Na pewno nic mądrego. Zobaczyłam w drzwiach policję. Ja oraz świta byliśmy zaskoczeni ich widokiem.
- Czy jest tu nijaka Aleksandra? - zapytał wyższy
- No tak, to ja - odrzekłam, badając ich wzrokiem
- Jak pani wyzdrowieje będzie musiała złożyć zeznania, by odkryć kto stał za napaścią.
- Dobrze. Pojawię się jak najszybciej - odpowiedziałam
   Wyszli. To był chyba jedyny moment, który mnie naprawdę ucieszył. Gliniarze wyszli i zostawili mnie w spokoju. Westchnęłam. Do pokoju wszedł doktor. Miał w ręku teczkę.
- Mam wyniki. Jest pani zdrowa. Ręka się zagoi tylko trzeba ją okładać lodem. Jutro możemy panią wypisać.
- Uff... - westchnęłam para
- A co państwo tu robi? Godziny odwiedzin się dawano skończyły - wypędził ich mężczyzna
   Byłam z nim sama w pokoju. Musiałam wiedzieć co z Marcinem. To była jedyna szansa.
- Co z chłopakiem, który był ciężko ranny?
- Nie jest za dobrze. Lecz będzie zdrów. Potrzeba tylko czasu
   Doktor spojrzał na mnie ze smutną miną. Chciałam wiedzieć więcej.
- A co to znaczy? - dopytałam
   Odpowiedź mogła odmienić moje życie i tak się stało.


Witajcie. Jestem z was dumna, bo daliście rade skomentować aż pięć razy. Może zaskoczycie mnie i skomentujecie innym razem więcej? Dziękuję wam za wszystko. Mam szczerą nadzieję, że spodoba się wam moje życia tylko trochę podrysowane na tym blogu. Do następnego :*
5 KOMENTARZE= NOWY ROZDZIAŁ

5 komentarzy:

  1. Jeeej *__*
    ale zajebisty blog :D
    kurde - dzieki ze mnie na niego zaprosilas - jest swietny !
    i to serio jest na twoim zyciu ? o.o
    czy to taka mala fikcja ?
    ja tez nie mam z rodzicami najlepiej... a ostatnio to juz wgl ale co tu bede gadac o sobie . blog jest swietny czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział :D
    Tylko co się dzieje z Marcinem? Co z nim dalej będzie?
    Urwałaś w takim momencie no że po prostu nie wiem... xD
    Kurcze no tak mnie ciekawi co się dalej będzie dziać :D
    Czekam już nn :*

    + zapraszam do mnie na nowy rozdział :)
    http://onewayoranother-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pingwinek <(*)26 maja 2013 20:12

    ach...
    czyli ma rozumieć,że za nowe rozdziały będziesz oczekiwać coraz więcej komentarzy?

    świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego ;D

    OdpowiedzUsuń

Komentarz to motywacja ♥
A ja zawsze się odwdzięczam!